Przecież papierosy nie były dla mnie szpanem. Chodziło o ten moment, kiedy wciągałam kłęby szarawego dymu, o to kiedy uwalniała się nikotyna zawarta w tak małej rzeczy, o chwilę odprężenia, kiedy wydychałam pozostałości w próżnię... to była czysta poezja, którą piszę codziennie...
|