Dziś zabiorę Cię tam, gdzie nigdy nie znajdą nas,
wyssij truciznę z moich ran, póki jeszcze czas.
Ja przemyję Twoje blizny czystą wodą z życia źródła,
bo płyniemy pod prąd, choć wywrotna nasza łódka.
Błądzisz oczyma, myślami, gdzieś pośród fal,
jesteś jak biała linia na tle toni błękitu,
palcem na wzburzonej wodzie pozostawiasz ślad,
Rozkładasz dłonie jak żagiel pod wiatr, bądź czujna, podły los potrafi być przebiegły,
nie zdradź nikomu żadnej z mojej tajemnic, tylko Tobie mogę ufać, tylko Ciebie jestem pewny,
Nawołujesz na jeziorze, Twój śpiew łagodzi nerwy.
|