Gdybym umarła, chciałabym to zrobić w pozycji półleżącej. Oparta o duże wygodne poduszki, ubrana w sukienkę najlepiej białą, delikatnie poplamioną jasną krwią. Włosy miałabym rozpuszczone i oczy zamknięte, a ręce opadły by wzdłuż ciała, delikatnie i subtelnie jak płatki śniegu. I chciałabym być lodowata w dotyku, ale nie blada, trochę uśmeichnięta nawet. Gorszy etap życia przecież się zakończył.
|