Z każdym kolejnym, ciężkim dniem coraz bardziej przekonywałam się o ilości Jego twarzy. Czułam się, jakbym codziennie poznawała innego człowieka. Stawał się kimś, kogo zaczynałam się bać choć przecież kilka dni wcześniej jego ramiona były najbezpieczniejszym przystankiem. Zaczynał być coraz bardziej obojętny, coraz częściej podnosił na mnie głos, udowadniał na każdym kroku, że nie jestem już dla niego ważna.. Mój świat rozpływał się na kawałki, zrozumiałam, że cała nasza miłość to jeden wielki żart. I musiałam stanąć przed prawdą, nie dało się przed nią uciec. / mabelle
|