Jeszcze rok temu, gdy siedzieliśmy przy wigilijnym stole, wszyscy żyliśmy tymi strasznymi chwilami. Ona, bez włosów na głowie, ledwo mogąca chodzić, siedziała wyczerpana, ciesząc się, że ma wszystkich bliskich wokół siebie. A my patrzyliśmy na nią z miłością, odrobinką ulgi i ogromnym strachem przed tym, co przyniesie przyszłość. Rok minął, a my żyjemy już nową energią, która napędza nas każdego dnia. Włosy odrosły, prawie nie ma śladu po wszystkim, co było. Wygraliśmy. Wszyscy. Wygraliśmy walkę z chorobą i strachem. I nadal wygrywamy. Każdego dnia. Ale teraz, mając oparcie w sobie, nic już nie może stanąć nam na drodze. /shhhhh
|