Ale tak naprawdę, marzę o miłości, o jedynej prawdziwej miłości, która nie wygaśnie przez kilka lat małżeństwa, która będzie codziennie czymś nowym, czymś zaskakującym, żebym patrząc komuś w oczy była pewna,że ta osoba mnie kocha, tak naprawdę mnie kocha, znając moje największe wady, niedociągnięcia charakteru, znając wszystkie moje wątpliwości. Żebyśmy potrafili siąść wieczorem przed TV i zajadając zimne tosty opowiadali sobie wzajemnie Nasz dzień tak jak opowiadamy nowo poznanej osobie swoje życie. Chciałabym mieć ciągle taki sam pociąg seksualny do swojego partnera jak podczas pierwszego razu, żeby nic się nie zmieniło. I to,że musimy zapłacić rachunki bądź to,że trzeba pójść na wywiadówkę Naszego dziecka było radością. Chciałabym umrzeć z miłości. |aawalk
|