Zastanawiam się jak długo można czekać, aż on się odezwie. Dzień? Dwa? Rok? Nie wiem, mogę czekać całe życie, a on i tak pewnie pierwszy tego nie zrobi. Nie wiem, po której stronie leży wina, ale jak będzie Ci lżej mogę ją zwalić na siebie. Doszłam do wniosku, że nie można się ciągle użalać nad sobą tylko wziąć dupę w kroki i działać, odzywając się pierwsza, i zaproponować spotkanie. Kiedy już go zobaczę wykrzyczę mu w twarz jak bardzo mi na Nim zależało i każdy dzień bez Niego był straconym. Wiem, że wtedy zmiękniesz pewnie mnie przytulisz, a ja zrobię z siebie totalną idiotkę pytając się czy będziemy razem. I tu się rzuca pytanie, czy się zgodzisz, znam Cię tak bardzo dobrze, ale nie wiem czy twoja duma pozwoli Ci się zgodzić, bardzo w to wątpie, skoro jest silniejsza i nie pozwala Ci się do mnie odezwać./riskante
|