|
Panie Boże, podziwiam Twoje poczucie humoru. Zrobiłeś mnie na swoje podobieństwo, leworęcznym kaleką. Widocznie muszę być jakąś formą Twojej autoironii. Bardzo mnie cieszy, ze podnoszę Ci kąciki ust w uśmiech. Nie chce byś źle mnie zrozumiał, niczego nie mam Ci za złe. Wole być klaunem niż chujem. Niemniej, ostatnio, czuje się zmęczony, coraz bliżej śmiertelnie. Wiem, jestem za byle czym, by spodziewać się, ze będę żył wiecznie. Pamiętasz Boże? Młodość spędziłem walcząc sam ze sobą, walcząc o to, by się nie powiesić. Mógłbyś zapytać: "I co dalej..?" Teraz, to ja chciałbym już odpocząć. A tymczasem Ty, sypiesz mi cięty żwirek ironii pod stopy. Nie sądzisz Panie że wystarczy?
|