Marzyłam o księciu z bajki, o domu, dzieciach. W tym momencie stoję w miejscu, odrzucam facetów, którzy oddaliby za mnie życie. Uciekam od miłości, od związków. Boje się, boje się zaufać, pokochać, związać się. Zamknęłam się całkowicie w sobie, znowu zaczęłam uciekać. Mogłabym mieć w tym momencie to co sobie wymarzyłam, dom, dzieci, ślub. Przecież w sumie o tym marzyłam, mogłabym Go pokochać, ułożyć sobie życie, nie przejmować niczym. Ale nie chce, nie potrafię. Świadomość, że mogłabym zostać znowu skrzywdzona przeraża mnie. Przeraża mnie wszystko co się dzieje naokoło mnie. Chciałabym po prostu zniknąć, ale za dużo ludzi bym zraniła. Boże, pomóż mi/ASs
|