Gdy zamykam oczy widzę jego rumiane policzki i oczy w kolorze błękitu fascynujące swoją głębią. Kiedy gasną światła a dookoła mnie rośnie potęga nocy otulam się kocem i przymykam powieki by jeszcze raz wskrzesić obraz jego śmiejącej się twarzy. Wieczory są prostsze bo łatwiej odtworzyć zakopany w zakamarkach pamięci ton jego głosu i to jak niesie się echem wśród drzew. Wystarczy zamknąć oczy, otulić się kocem a on już jest tuż obok mnie, niewątpliwie czuję jego oddech tuż przy szyi.
|