To było bardzo przyjemne, tak jak czytanie starych książek, jak leżenie w ciepłej kąpieli, ale - wziąwszy wszystko razem - nie był to wcale zachwycający, promienny dzień szczęścia i radości, lecz właśnie jeden z tych dni, jakimi już od dłuższego czasu powinny dla mnie być dni normalne i zwykłe: w miarę przyjemne, całkiem znośne, nie najgorsze, nijakie dni starszego niezadowolonego pana, dni bez szczególnych dolegliwości, bez szczególnych trosk, bez istotnego zmartwienia, bez rozpaczy (...).
|