Obiecaliśmy sobie nawzajem, jeszcze kiedy nie udawaliśmy że się nieznamy, że co by się nie stało będę mogła na ciebie liczyć. Że zawsze będę mogła odezwać się, no nie wiem, tak zwyczajnie. Po nic, po prostu, bez powodu. Zapomniałam tylko, że kiedy cię poznałam już byłeś kłamcą - a kłamca, jaki by nie był, zawsze kłamie. Idąc tym tropem dopiero zrozumiałam, że wszystkie twoje obietnice też były kłamstwem. Cholera. Niczego nie mogłabym ci zazdrościć, prócz tego jak potrafisz ludzi wprowadzać w błędy. Robiłeś to perfekcyjnie - gratuluję, naprawdę. / dobrypapieros
|