Ciągłe niby błache sprawy które prowadzą nas do sprzeczek, zamiast krzyków słyszę pustą ciszę i widzę coraz to bardziej narastającą w nas nienawiść, która prowadzi nas do tego że jesteśmy coraz dalej od siebie. Nawet nie wiesz jak bardzo boli widzieć z jakim trudem przychodzi powiedzieć Ci o tym co boli, jak czuję się kiedy zamiast chęci wyjaśnienia niepoukładanej sprawy wychodzisz zamykając się w pokoju obok. Czuję jak ciągle narastająca we mnie masa wątpliwości i ból prowadzą mnie do myśli czy to ma jeszcze jakikolwiek sens, skoro nie potrafimy już starać się o to żeby było dobrze, skoro nie potrafimy już nawzajem się uszczęśliwiać, skoro lepiej nam osobno niż razem może czas na to by odejść ?/leniaa
|