Nie powiem znam dobrze samą siebie
a mówią za mnie
półkujący byle rzutem
przejrzeć
tam dobry tu nie-pewnie
jestem pomiędzy tyle
na ile empatia ograniczy agresji
jak życie w szklance gotującą wodą
przez incydent pułapki
miasta po brzegi co się pieni mydlaną
operą w skupieniu udając
że się identyfikuje a zamyka
trzecie oko buszującym w życiorysie
gdy o
mnie mówi obawa zimnej bieli klatek
kluczących miękkość chodu
może to tylko przeczucie inwigilacji
kiedy biel wydłuża czerń usypia sprężyny
w kanapach osiedlowych przechowalni
sąsiad puka do zazdrości chwali Pana i coś
wylewa
drugi chłonie uchem jak gąbka
by nie być tym czymś czym jest-
Ja sekretem.
|