Jak każdej nocy płakałam, wyzywałam się że straciłam ostatnią okazję żeby spotkać Justina i że nigdy go nie spotkam. Ale to nie o to chodzi. Zdarzyło się coś co zdarzyło się mi w życiu 1 raz. O 3 nad ranem (płakałam już 5 h) gdy byłam już wykończona, miałam wyschnięte oczy, to w jednej chwili ( z bezsilności) zeskoczyłam z łóżka, podeszłam do szafy i wzięłam różaniec. Uklęknęłam na łóżku i płacząc zaczęłam modlić się do boga, prosiłam: "Boże, ulżyj swojej służebnicy w bólu, pomóż mi, chodź moje marzenie jest nie realne i nie logiczne to i tak proszę żebyś pomógł mi je spełnić. A jeśli nie to zabierz mnie z tond i nie pozwól już tak cierpieć" Modliłam się przez chyba 3 h i z wykończenia padłam na poduszkę. Rano obudziłam się z czerwonymi oczami i z różańcem w ręce.
|