Jak byłam małą dziewczynką często kręciłam się wokół własnej osi.
Rozkładałam ręce, zamykałam oczy i śmiałam się.
Trochę ze strachu, trochę z ekscytacji, jednakże zawsze szczerze.
Miałam wrażenie, że cały świat leży mi u stóp, że mogę dokonać niemożliwego.
Przenosiłam się w inny wymiar.
Własną krainę magii oraz szczęścia, które rozpierało mnie od wewnątrz.
Wiedziałam, że jeśli w tej chwili sobie czegoś zażyczę - spełni się.
Mogłam latać, wystarczyło tylko mocniej odepchnąć się od ziemi, a szybowałabym jak ptak.
Byłabym wolna.
Liczyło się tylko tu i teraz.
Stan cudownego zapomnienia, chwila relaksu i błoga harmonia.
Moja własna bajka.
Niestety każdy taki moment miał swój koniec.
Chwilowy zawrót głowy, mdłości, gwałtowny haust powietrza.
Stało się.
Otworzyłam oczy by upaść, jednakże tym razem inaczej niż zwykle.
|