Stała przed swoim bóstwem. 'Wiesz?' Zaczęła szeptem. 'Czasami tęsknię tak, że czuję, jak moje serce zwalnia bieg, czuję, jak cała drżę, nie mogę złapać oddechu. A wiesz, co jest wtedy najgorsze? Świadomość, że Ty mnie nie przytulisz. Że ja wciąż będę tęsknić.' Ukryła twarz w dłoniach. Odwrócił się do niej plecami. Widziała, jak kuli ramiona. 'Wiem, że tęsknisz, ale co ja mogę? Zostawiłem za sobą rozdział, który Ty napisałaś. Nigdy tego nie chciałem, ale tak jest i już nic tego nie zmieni.' W końcu na nią spojrzał, oczy miał jakieś zmęczone, ściskał dłonie w pięści. 'Byłaś, i wciąż jesteś, moją najpiękniejszą rzeczywistością.' Po tych słowach zagryzł wargi. Tym razem to ona podniosła spuchnięte powieki i spojrzała w oczy, które kochała najbardziej na świecie. 'Pozwoliłeś mi odejść. Nigdy za mną nie poszedłeś. Nigdy nie złapałeś mojej dłoni, gdy odchodziłam.' Szepnęła, zapłakanym tonem. Odwróciła się. Była już kilka kroków przed nim. 'Nie zatrzymuj się.' Szepnęło cicho niebo.
|