Ile rzeczy mogę jeszcze spieprzyć w tym jednym życiu? Po każdej sinusoidzie potknięć wyglądam jak seryjny morderca, a tym samym jak ofiara spoczywająca kilka zapomnianych miesięcy pod taflą szumiącego potoku. Do czyjej duszy jeszcze się wedrę nieproszona? Zdepczę ostatnie niedopałki nadziei, rozproszę iskierki wiary. Tworzę sobie piekło na ziemi. Nie potrzebuję do pomocy diabła. Nie wiem co mnie czeka, może będę dusić się we własnym ciele, aż do momentu przyznania się, że jestem martwa?
|