Czym jest moje życie? ciągłym bólem i pieprzoną nadzieją na lepsze jutro? Coraz bardziej uświadamiam sobie jak bardzo moje życie jest nic nie warte. Dlaczego ludzie ciągle nas ranią, a my ranimy siebie, dlaczego? Czy na prawdę jesteśmy już tacy bezużyteczni, że możemy być tylko obiektem kpin? Ile warte jest takie życie? Warto żyć? Dlaczego ciągle się rozczarowujemy? Dlaczego inni mogą mieć normalne życie, a my nie? Dlaczego kiedy patrzę w lustro mam ochotę się rozjebać? Dlaczego obecność ludzi zaczyna nas doprowadzać do szału. Dlaczego ludzie wykorzystują nasze słabości a potem kopią nas w dupe. Dlaczego nie potrafimy zapomnieć, powiedzieć: "No trudno, stało się, ale musimy żyć dalej..", tylko te myśli, mówiące "Zabij się.., gdyby im na tobie zależało nie traktowaliby cię tak" Dlaczego każdego jebanego dnia myślę o swojej śmierci, o samobójstwie, o tym, ze ten dzień będzie szczęśliwym dniem i wtedy skończy się ta cała niesprawiedliwa gra.
|