Wschodzi słońce- pewnie zaraz wstanę i znowu będe się łudzić że moje istnienie kogoś zainteresuje, zaparzę sobię kawę, odpalę papierosa i jeszcze przez chwile pobędę w swoich marzeniach, snach z których mnie wyrwano. Wezmę szybki prysznic, pociągnę tuszem po rzęsach, zakorektoruje swoje piegi, podkreślę udawany uśmiech jasno czerwoną szminką, założe najlepszą sukienkę którą mam w szafie i wyjde, dokąd? można chyba to nazwać pracą, chodzę tam codziennie, udaje że robie coś co kocham, aby pod koniec miesiąca dostać za to odpowiednią ilośc pieniędzy, które wydam na fajki i whisky, może zapłace też rachunki. Wrócę, zaparzę kolejną kawę, zjem jak zawsze jajecznice, uciekne do innego świata- sięgnę po dobrą książkę. Zapalę papierosa, zaciągając się nim tak jakby to miał być mój ostatni oddech w życiu. Słońce zajdzie- na początku będę miała nadzieje że spotka mnie coś lepszego, jednak jutro czynność się powtarza. Bezsensowność mojego istnienia. |aawalk
|