Nie czułam smutku. Przecież to była wyłącznie moja wina. Nic dziwnego, że ode mnie odszedł, i od początku jasne było, że tak się to skończy. Było to jasne i dla niego, i dla mnie, lecz oczekiwaliśmy maleńkiego cudu: tego, że przy jakiejś okazji nadejdzie gruntowna zmiana. Ale oczywiście nic takiego nie nastąpiło. I chłopak odszedł. Po jego zniknięciu poczułam się samotna, lecz była to samotność,której już przedtem doświadczyłam. I wiedziałam też, że potrafię sobie z nią poradzić.
|