stoję w miejscu, nogi uginają się mimowolnie i upadam na twardy beton. ciemność panująca dookoła zaczęła pomału otulać też zakamarki duszy, zaczęła wdzierać się do serca. nie wiem już co czuję i czego chcę. tracę rozeznanie we własnych myślach, tracę nad nimi kontrolę. zagubiona pozwalam płynąć łzom naiwnie myśląc, że oczyszczą mnie z tych uczuć. potrzebuję zmian, choć niepewność krępuje jakikolwiek ruch naprzód. bo co jeśli wraz z nimi nastaną gorsze czasy? bo co jeśli spowodują większy bałagan? może to chwilowe zagubienie w końcu minie? może na nowo odnajdę szczęście w znanych mi ramionach? może powinnam walczyć o to, co kiedyś dawało bezpieczeństwo i pewność siebie? nie wiem co robić, nie widzę żadnych wskazówek. zamykam oczy. zlewam się z nicością. znikam czekając na lepsze czasy.
|