Lubiła pić wino i palić papierosy, chodziła długo zmarzniętymi ulicami albo zrzucała koty z dachów. Wyrachowany anioł, który został królem jednoosobowego królestwa. Łatwo ją spotkać, wystarczy unieść głowę, czasem wieje w koronach drzew. Kiedy wraca do domu, parzy herbatę i zagłębia się w lekturze, szukając w książkach fragmentów o sobie. Są ich setki. Całe zdania. Patrzy wtedy w lustro i widzi twarz starszą niż czas, o oczach okrutniejszych niż miłość. Ona uśmiecha się do niej czerwonymi ustami, chociaż twarz pozostaje kamienna. To w tych chwilach uświadamia sobie z trwogą, że nie wie o sobie wszystkiego. Echa kroków giną gdzieś w cieniach bram, wraz ze zmrużonymi oczami kotów. Wyczuwasz przez skórę jednostajne oddechy ludzi, oddzielonych od Ciebie oknami uśpionych kamienic...
|