Jedynie jakie słowa cisną się na język to "kretynko zjebałaś sprawę". Być może tak jest, być może będę żałować tej decyzji, albo zachleję się do nieprzytomności i wpadnę w wir tej przygody z przed roku. Jestem świadoma, że przegrałam walkę, ale Ty masz nadzieję, że ją wygrasz i staniesz na szczycie. Nie zamierzasz odpuścić i dobrniesz do końca, tylko dlatego, że mnie kochasz i wskoczysz za mną w ogień. Wiem to doskonale, ale nie potrafię tego za chuja docenić. Wybacz, że nie potrafię dać Ci tego co prawdziwa kobieta i poddaje się tuż przed metą. Nie mam siły, psychika mi siada i brakuje w myc żyłach tej wolności, której zostałam pozbawiona dziewięć miesięcy temu. Początki zawsze są idealne, owszem. Lecz teraz już sama nie potrafię określić w jakim nieogarniętym labiryncie życia się znalazłam. Niby chcę się bawić, nie przejmować niczym, ale w głębi duszy jest promyk, który podpowiada, że przecież nie jest mi obojętny i nie mogę zakończyć tej historii. [thistylee]
|