Czułam na sobie jego oddech. Leżałam na szpitalnym łóżku i resztkami sił trzymałam jego dłoń. Nadprzyrodzoną siłą próbowałam wymusić uśmiech. Byliśmy sami. To był czas, kiedy już nie mówiłam. Tylko widziałam i słyszałam pojedyncze dźwięki. Mówił cały czas, ale nie patrzył mi w oczy. Wiem, że błyszczały w nich łzy. Chciałam mu powiedzieć, że go kocham, ale zamiast słów z moich ust wydobył się jęk. Zamilkł. Schował twarz w dłoniach. Kątem oka widziałam, jak drży. Płakał. Nie możesz mi tego zrobić. Zostań z nami, proszę. Wierzchem dłoni dotknął mojego czoła. Wyciągnęłam ku niemu dłoń. Powieki stawały się coraz cięższe. Nie zasypiaj. Otwórz oczy. Idę po pielęgniarkę. Wyszedł z sali. Poczułam tylko łzę na policzku. Odeszłam w stronę światła.
|