I siedząc w świetlicy, zawinieta w koc, ze słuchawkami w uszach dotarło do mnie, że jestem dalej tak słaba jak byłam. No bo jak inaczej powiedzieć, skoro po sobotnim napadzie leżałam na pokojowej ziemi i wyłam z bezsilności tak, że pół oddziału mnie słyszało. Jak nazwać to co się dzieje teraz w mojej głowie/sercu? Totalny rozpierdol? Nie to za mało. Jedna jedyna rozmowa, wypłakanie się w Twój rękaw, teraz tylko tego najbardziej potrzebuje/ASs
|