Łaknął każdy fragment mojej alabastrowej skóry, a błękit Jego oczu sprawiał, że przeszywały mnie dreszcze. Cisza panująca o 4 nad ranem sprawiała, że dokładnie słychać było synchronizację naszych serc. Ponownie był tu, stał wpatrując się we mnie tym wzrokiem pełnym pożądania. Był, mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło między nami, mimo czasu, który upłynął, mimo przestrzeni, która wzrastała z każdym tykaniem zegara, znowu tu był. Ponownie mieliśmy szansę spróbować stworzyć coś pięknego, na nowo. W głębi duszy modliłam się, żebyśmy tym razem tego nie zniszczyli. I nieogarniamciebejbe
|