Odszedł. Tak po prostu, odwrócił się i zniknął. Nie ma Go już, nie jest mój i już nigdy nie będzie. Straciłam wszystko. Nadzieję, wiarę, siłę, miłość, serce, tlen. Na tym świecie już nic mnie nie trzyma, życie mnie boli. Nie mam już siły dalej walczyć, nie mam już siły dalej oddychać. Mam dość, odpadłam, upadłam, poddałam się. Jestem zbyt słaba, jestem wrakiem człowieka, chodzącym trupem. Przecież nie da się żyć bez serca, bez tlenu. Widocznie nie zasługuje na szczęście... Nie chciałam by tak się to wszystko potoczyło, miało być na zawsze, miało być cudownie. Tyle planów, marzeń. Tak bardzo chciałam je wszystkie spełnić właśnie z Nim.. A Go już nie ma. Niech idzie, spokojnie przed siebie, niech będzie szczęśliwy, marnował by się ze mną. Ja wiem, ja rozumiem tak musiało być, ale moje serce wciąż jest przy nim, ciekawe jak to jest żyć z dwoma sercami... Bo bez żadnego uwierz mi, że się nie da.. / podobnodziwka
|