Jak bardzo trzeba być spragnionym miłości, aby uparcie trwać przy kimś, kto potrafi kochać jedynie w destrukcyjny sposób? Jak bardzo trzeba być w kogoś zapatrzonym, aby tkwić w niekończącym się bólu, tylko dlatego, że przeplata się z chwilowym szczęściem? Jak bardzo trzeba być zakochanym, aby nasza zdolność do logicznego myślenia, nie potrafiła przeciwstawić się sile uczuć? Jak bardzo trzeba być zaślepionym, aby nie widzieć, że dokonujemy posunięć, które nie przyniosą nic, prócz spotęgowania miłości i zwiększenia bólu? Jak bardzo trzeba kochać, aby wiedzieć, że są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi?
|