Nie twierdzę, że go nienawidzę bo tak nie jest.Nie kocham go bo to JESZCZE nie miłość.Przyznam, że obdarzam go jakiś uczuciem nie do opisania.Lubię go za to jakim jestem człowiekiem.Jak traktuję innych, jak wydoroślał, jaką planuję przyszłość.To jak opowiada o tym, zachwyca mnie.Jak się uśmiecha, patrzy, mówi, wszystko to sprawia, że nie chce go opuszczać.Ale nagle po chwili...TADAM.Nie wiem co się z nim dzieje, staję się innym człowiekiem, gorszym, chamskim, aroganckim...Co jest najgorsze? Ze ten człowiek, który nie jest sobą nadal mi się podoba i co by się nie działo nadal go LUBIĘ.
|