Po raz pierwszy się przed kimś wtedy rozebrałaś. Nie rzuciliście się na siebie. Po prostu stopniowo pozbywaliśmy się ubrań, bo w pokoju robiło się coraz cieplej, jakby ktoś bardzo powoli i delikatnie podgrzewał ukryty pod podłogowymi panelami termofor. Powietrze było jak ciasto na naleśniki, słodkie, lepiące się i ciepłe
|