Pytasz jak wygląda mój sobotni wieczór? Otóż każdy jest taki sam. Czarna sukienka, czarne obcasy, ten sam klub i ta sama wódka. Pije i bawię się z przyjaciółmi udając, że wszystko jest wspaniale, że wcale nie zraniło mnie to, że odszedłeś, że nie boli mnie to, że masz mnie w dupie, że byłam zwykłą przejściówką na nudne wieczory. Jestem odważna i pewna siebie, ale kiedy wracam staje się małą bezbronną dziewczynką. Zakładam rozwleczony dres i chwiejąc się na nogach robię sobie herbatę. Otwieram szeroko okno, bo duszę się w czterech ścianach, włączam komputer i oglądam twoje zdjęcia obwinięta kocem, ściskając mocno szklankę. Tusz miesza się z moimi łzami i kreśli, co róż nowe ślady na policzkach. Tak, wyjebane melanże
|