Mogłabym mówić wiele brzydkich słów w Twoją stronę,a jednak wolę w ogóle o Tobie nie rozmawiać.Czasem wolę tylko słuchać,myśleć i eksplodować w samej sobie.Czasem aż za głęboko o Tobie myślę,nie zasługujesz na to,by dalej siedzieć gdzieś tak mocno we mnie.Może i Cię nienawidzę,ale bardzo chciałabym znów wtulić się w Ciebie i poczuć to,co jakiś czas temu.Bardzo mi tego brakuje,ale już nigdy w życiu się do tego nie przyznam.Już zawsze będziesz częścią mnie,utkwioną na amen,jednak staram się zacząć życie na nowo,mimo tego kilkuletniego przyzwyczajenia obecności Twojej osoby przy mojej.Byłeś jak mój Anioł stróż,który potrafił uśmiercić mnie w jednej chwili tylko po to,aby niemalże moment później ratować moją umarłą duszę,dawałeś siłę,gdy inni mi ją odbierali,gdy życie wywracało mnie na ziemię,dzielnie pomagałeś mi powstać,czasem i nawet dając kopa w brzuch odbierając oddech.
|