wiesz.. kiedyś ktoś oddał mi całe swoje serce - calutkie, bez żadnych wyjątków. a co ja zrobiłam? odrzuciłam je - tak, dobrze myślisz, to ta pechowa, destrukcyjna, miłość bez wzajemności. pamiętam jak mi mówili "niszczysz chłopaka", "zobacz co się z Nim dzieje", jak obwiniali mnie o to, że przeze mnie marnuje życie, że spada w dół. a dzisiaj? od czasu do czasu Go widuję - z trzęsącymi się rękoma, smutkiem w oczach, wymieszanym z nutką nienawiści i resztkami tego uczucia, które tak bardzo Go zniszczyło. dziś nie mówi mi "cześć", ani "siema" - nie stać Go na to. nie jest w stanie mówić do mnie czegokolwiek - i wiesz, to boli - nie fakt, że nie rozmawiamy, czy, że się unikamy - ale sam fakt, że nie mogłam nic z tym zrobić, że nie mogłam przemówić do Niego, do Jego serca - by przestał mnie kochać, by odpuścił... to w tym wszystkim jest najgorsze - że miłość, to taka mała suka, która zniszczy Nas kiedy tylko będzie miała ochotę... pieprzona kaprysiara. || kissmyshoes
|