Jeździła codzień tą samą linią , jak to w autobusie mnóstwo ludzi w nim sie gnieździło. Lecz z pośród oczu wielu na jego zwróciła uwage, były takie smutne, zmęczone , szare a jednak pociągające, ujmujące zarazem.
Pewnego dnia gdy znów do pracy jechała chłopaka o cudnych oczach wyglądała go jednak nie było jej serce dziwnie drgneło niepokój je owładneło, jadąc dalej sie zastanawiała co sie stało ze wśród wielu zabrakło tego intrygującego pana. W jednej chwili podjeła decyzje ze gdy tylko go spotka powie mu ze kocha go skrycie, długo na spotkanie czekać nie musiała nastepnego dnia juz go ujrzała podeszła nieśmiało o swych uczuciach powiedziała az łza mu poleciała, oczy rozbłysły ukazał swój usmiech perlisty, od tamtej pory jego oczy juz są wesołe a oni zyją razem we dwoje
|