Pewnego dnia wstanę z samotnie pomiętej pościeli. Przed lustrem zsunę szlafrok. A wtedy znów na swoje usta nałożę czerwień, pozwolę włosom tańczyć swobodnie. Dopiero wtedy... Wtedy miłość mnie znajdzie. Cichą i kruchą ubraną jednie w czarne majtki i koszulę w kratę. Wtedy znów będzie mi bezpieczniej.
|