Wszystko wokół nagle przestaje
mieć znaczenie. Nie widzę nic. Nie
widzę słońca, nie czuję wiatru, nie
słyszę deszczu i nie bije mi serce. A
może właśnie nie. Może bije tak
szybko, że uderzenia zlały się w
jeden wielki dygot, wstrząs, przez
który nie znajduję w sobie ani
odrobiny życia. Może szykuje się do
jakiegoś wielkiego wybuchu i tylko
czeka, aż trafi się chwila słabości.
Cicha noc, po której rano na
policzkach dostrzegam wyżłobione
koryta potoków.
|