Czasami wydaje mi się, że nie będę w stanie wytrzymać kolejnego napływu myśli, że po prostu wybuchnę i każda z tych chorych emocji, które siedzą w mojej głowie, pojawi się obok i będę czuć ją wszystkimi częściami ciała. Boję się, że niektóre moje myśli mogą zamienić się w słowa, w zdarzenia, w twarze. Przecież świat nie byłby w stanie udźwignąć tych wszystkich strasznych rzeczy, które mnie zatruwają. Zabijają powoli, ale doszczętnie. To takie dziwne. Kiedy boisz się swoich myśli i nie wiesz jak je właściwie rozumieć. Nie wiem nawet czy chcę je rozumieć, nie byłabym w stanie unieść tego,co okazałoby się moim umysłem. Co jeśli moje myśli nie powinny istnieć? I nie powinnam wiedzieć, że one są, że ja tak strasznie dużo rozmyślam, analizuję, obracam w każdej możliwej wersji każdą możliwą sytuację. Może moje myśli w końcu mnie zabiją, może już powinnam zginąć.
|