Nigdy ci tego nie mówiłem, ale wątpię bardzo
często
I boję się gdy patrzysz, bo to zwiastuje
bezsenność
Złość… tłumię od wewnątrz, nie mam siły
krzyczeć
Zwierzam się ulicom, bo rozumieją gdy milczę
I nie chcę więcej słyszeć słów mówionych
szeptem
Bo mimo, że są ciche to bawią się moim tętnem
Zmęczone sumienie mówi bym się już położył
A ty widząc, że wciąż stoję… odczuwasz niedosyt
Dreszcze na ciele, już mięśnie mają dosyć
I już nie mówię, bo niechęcę kłamać cię prosto w
oczy
Powietrze stało się ciężkie, bo za dużo w nim
emocji
I nie pytaj mnie jak będzie, bo sam nie wiem co
mam robić
Wszystko zatacza krąg, ja znów unikam rozmowy
W gestach widzę drugie dno, przecież wszystko
ma dwie strony
Przestaję się bronić, nie pytaj bo nic nie powiem
Dzisiaj przestaję cię gonić, bo co chciałem mam
przy sobie…
|