wszystko zaczyna powoli się zmieniać. zachowanie, to co robił kiedyś zanika- to już nie te same rozmowy wzrok czy przytulenie. to boli , a ja nie wiem co mam robić. nie chcesz ale łzy same spływają ci po policzkach, ale mimo tego podnosisz głowę do góry i mówisz że jesteś silna, że się nie poddasz. walczysz o to lecz on tego nie widzi wciąż wmawia ci że nie czuje tego jak go kochasz. to znowu boli i znów mówisz że się nie poddasz ale jak długo będziesz sobie to powtarzać? jak długo zniesiesz ten stan? ona pragnie miłości która tym razem nie będzie jej ranić, która przyjdzie i przytuli nie pytając co się stało gdy jesteś smutna, czy to osiągnie? dlaczego ona wciąż tak zawzięcie walczy mimo tego że widzi jak rozsypuje się to co budowała tak długo? dlaczego nikt nie docenia tego jak bardzo jest mu oddana i za nic w świecie go nie odda.
|