Wszystko spłyneło razem z wodą.
Nie ma nic.
Woda nas oczyściła. Jesteśmy bez skazy.
Jednak nie widzę w tym powodu do szczęścia.
Wszystko znów kręci się w jednym punkcie.
Potępienie.
Można zabić.
Milczenie. Tchórzostwo.
Otwórzmy serca. Chcę słyszeć ich bicie.
Skazaliśmy je na skamieniowanie.
Wylaliśmy czarne morze. Stop. Brak słów. A cóż. Czymż to ja?
Zamknijmy oczy, posłuchajmy naszych oddechów, bicie serca. Dotknijmy, poczujmy. Nie bójmy się.
To koniec.
To początek.
|