Chciałabym zarazić go moją miłością do nocnego nieba, chciałabym wnieść w jego życie coś, czego nie dokonał nigdy nikt inny, chciałabym być najlepszym co go spotkało, chciałabym pokazać mu prawdziwą siebie - z jednej strony taką milczącą i zamyśloną, z drugiej kompletnie szaloną i pożądającą go najbardziej na świecie. Chciałabym nauczyć go dostrzegać te najmniejsze drobnostki, na które nikt nie zwraca uwagi, by pokochał moją inność, ale też tą głupotę uderzającą mi do głowy. Chciałabym zaistnieć w jego świecie już na dobre, chciałabym, by pewne piosenki już zawsze mu o mnie przypominały, by pewne miejsca były zarezerwowane tylko ze wspomnieniami ze mną, chciałabym, by na myśl o mnie pojawiał mu się uśmiech na twarzy. Ale najbardziej chciałabym, by nigdy, przenigdy nie zwątpił. By uwierzył w to, co mogę mu dać, by uwierzył w moją wartość, choć sama w nią nie wierzę, by zrozumiał, że mimo wielu wad, potrafię kochać nad życie.
|