i jest tak, że albo to skończe albo wykończe się z powodu niedowierzań, komplikacji, spiskowania i mojej ogromnej tendencji do zazdrości o niego. nie chce tego kończyć, nie chce żeby w jakikolwiek sposób zabrakło go obok mnie. to ja chce być dla niego. chce by czuł się szczesliwy, spełniony i z poczuciem bezpieczeństwa. Ale jak tak można skoro po prostu czuje że jemu nie moge dać tego wszystkiego. od poczatku potrzebował czegos innego niz ja moge mu dać, że nie ja powinnam stać u jego boku jako kobieta z którą planuje przyszłość. ja nie chce żadnej przyszłości! białej sukienki i gromadki małych brzdąców obok. jeszcze nie teraz. jeszcze nie jestem na to gotowa. czy jemu wystarcza to jaka jestem?
|