Od zawsze bawi mnie ten paradoks, kiedy teraz, patrząc w perspektywie pół roku, nie mogę uwierzyć w miniony czas. Zobacz. Wtedy jeszcze nawet o sobie nie słyszeliśmy, nie wiedzieliśmy kompletnie o swoim istnieniu. Dopiero pierwszego września zrzędziłeś mi nad uchem jakie parcie na fajkę masz, stąpałeś z nogi na nogę, przydeptując mnie przy okazji mnie, na co od razu reagowałam kąśliwą uwagą. Odpowiadałeś charakterystycznym uśmiechem. Wtedy i przez kolejne tygodnie, gdy wciąż nie potrafiliśmy do siebie dotrzeć. Dopiero po kilku miesiącach - pierwsza wspólna impreza, alkohol i standardowe dzielenie ławki na matmie - odnaleźliśmy wspólny język. Pół roku temu nie znałam Twojego imienia. Dzisiaj sprzątając, zbieram Twoje klucze czy ładowarkę od telefonu i wciąż śmieję się na wspomnienie poranku, kiedy moja mama widząc Cię rozłożonego kolejną z rzędu noc na moim łóżku, pyta czy już Cię przemeldować ~ chimica
|