czasami patrząc w jego oczy, mam wrażenie, jakby coś się w nich zmieniło, jakby jakiś szczegół uległ zmianie. czasami mam wrażenie, że jego serce, te centrum jego duszy, które pokochałam nad życie również stało się obce. nie poznaję momentami jego osoby, stoję przed nim, patrzę tępo w rysy twarzy, które znam na pamięć i zastanawiam się czy to ten sam chłopak, którego dziewięć miesięcy temu pokochałam. przestałam się liczyć, przestałam grać tę główną rolę w jego życiu. zostałam odepchnięta na bok, choć codziennie słyszę zapewnienia, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle, że nic się nie zmieniło, że nadal stoję najwyżej w hierarchii jego wartości. i sama nie wiem już co jest prawdą, sama nie wiem czy to moje serce kłamie czy to on zwyczajnie usypia moją czujność. boję się jego utraty, a widzę jak się wymyka. boję się, że wraz z jego zniknięciem, zniknę ja. że nie będę w stanie pozbierać się i wypełnić tej pustki, którą zostawi.
|