"Riedel był indywidualistą, owszem - koleżeński ale znał swoją wartość. Nie dawał nam tego odczuć mówi Partyzant. W tyskim mieszkaniu Riedlów nigdy nie gasło światło. Telewizor "szedł"nieraz do białego rana. Zawsze musiała tlić się lampka. Sąsiedzi byli oburzeni ale w osiedlu nie było chłopaka na którego nie działała hipisowska chusta Riedla"
|