Stoję przed nią,nie mogę patrzeć jej w oczy,tak bardzo jej nienawidzę.Krzyczę do niej,że zniszczyła mi życie i zabrała całe szczęście.Plącząc wykrzykuję,że jej nie nawiedzę,że chce ja zabić,ale coś mnie powstrzymuję i nie dam rady.Jestem na nią zła,bo przecież przez nią nie ma go obok mnie.Pytam dlaczego sprawiała,że nie mam przyjaciół,ale ona nie odpowiada,nic do mnie nie mówi.Patrzy tylko tymi smutnymi,brzydkimi oczami na mnie.Próbuję na nią nie patrzeć,ale nie wytrzymuję i rozbijam lustro,w którym odbija się moja własna twarz...
|