Pewnego zimnego wieczoru chciała pobyć trochę sama.
Wyszła z domu i poszła w niezwykłe miejsce, w miejsce,
w którym dotąd zawsze była z nim. Siedząc patrzyła na przejeżdżające niekaleko samochody.
Gwiazdy tej nocy były piękne. Z jej twarzy zaczęły spływać łzy.
Po chwili niebo płakało razem z nią. Wiatr rozwiewał jej kosmyki włosów,
a ona była całkiem sama. Wokół było słychać tylko podmuchy wiatru
i krople deszczu, nic więcej. Wyciągnęła słuchawki i puściła piosenkę,
którą zawsze słuchali razem. Wszystko przypominało jej właśnie jego.
Nie mogła o nim zapomnieć. Czuła się bezradna. Trzymając w ręku piwo myślała,
że choć na chwile zapomni jednak to ciągle powracało. Kiedy minęły dwie godziny
postanowiła wrócić do domu. Nikt się o nią nie martwił,
nikt przez ten czas nie zadzwonił, nie napisał: gdzie jest?
co się z nią dzieje? nikogo to nie obchodziło.
Cała przemoknięta i zmarznięta od razu położyła się do łóżka i zasnęła
|