Zawsze wszystkich otrącałam od siebie, byłam chamska i raniłam, tak jak kiedyś sama raniona byłam. Nauczyłam się że na ludziach nie można polegać. Oni zawsze ranią, jak blisko by nie byli i tak ranią. Postawiłam mur po między mną a światem. Nic już od tak dawna nie miało sensu. Nic! Ludzie są głupi tak łatwo ich zmylić, że wszystko jest dobrze. Wystarczy niewinny uśmiech i opinia suki. I nagle pojawił się on. Coraz bardziej się przywiązywałam, ufałam i kochałam. Nagle pojawił się ktoś kto nadawał sens mojemu życiu, jedyna rzecz która miała sens to właśnie moje Kochanie. Ale powoli przełamywał tę grubą barierę bez której nie potrafiłam żyć. Wiedział o mnie za dużo, był zbyt blisko... nagle Jego szczęście było ważniejsze od mojego. I wtedy zrozumiałam, jak wielkim jestem tchórzem. Za bardzo się boję zranienia. To za bardzo boli... w głowie pojawia się tyle wątpliwości i chodz tak bardzo Go kocham, ten ból wykańcza mnie.
|