Zebrało mi się dziś na podróż. Spakowałam kilka wspomnień, pod pachę wzięłam doświadczenie. Z zakurzonej półki, na samym dole "spraw ważnych", wyciągnęłam kilka przykurzonych zdjęć. Z szuflady "przeszłość" wzięłam garnek wylanych łez i tak wyruszyłam w podróż...
Podróż zaczęła się nad ranem trwała do teraz, a teraz dzielę się tym co mnie spotkało.
To tak jakby robaki, jakby pasożyty zjadały moją duszę. A przecież dusza jest tak mocno schowana w ciele, że jest w stanie przetrwać wszystko, nie można jej ukraść. Ale jeżeli coś niszczy nas od środka, jeżeli robaki zaczynając obiad biorą właśnie naszą duszę na przystawkę. Czy zjedzona dusza, może umrzeć? A jeżeli tak, to czym jest człowiek bez duszy, człowiekiem, czy może...
Powiedz, czy moja dusza jest bezpieczna, czy ubezpieczenie na życie, polisa od kradzieży obejmuje też duszę, czy mogę ją jeszcze ochronić. Bo jakie znaczenie mają wszystkie sukcesy gdy w Tobie bałagan i pustka?
|